Strona: Czy zwierzęta postępują rozmyślnie? / Zakład Zarządzania Przedsiębiorstwem

Czy zwierzęta postępują rozmyślnie?

2020-11-03
, red.  dr hab. Teresa Piecuch, prof. PRz

Nasz CHALLENGE polega na tym, że nominujemy się wzajemnie do dzielenia się tym, co nas inspiruje.

Na zajęciach z nauki o organizacji, podczas omawiania cech organizacji pojawia się sformułowanie: „organizacje działają w sposób rozmyślny”, tzn. planują, potrafią przewidzieć skutki swoich decyzji, koordynują różne działania i zmieniają cele w trakcie funkcjonowania. Przyjmuje się, że jest to cecha organizacji sztucznych – stworzonych przez człowieka i dla człowieka. Tej cechy nie przypisuje się organizacjom naturalnym działającym w świecie przyrody. Uznaje się bowiem, że zwierzęta nie działają w sposób rozmyślny, lecz kierują się głównie instynktem. W ten sposób przez lata na zajęciach interpretowałam (zgodnie z literaturą przedmiotu) kwestię rozmyślności organizacji. Okazuje się jednak, że zwierzęta nie różnią się aż tak bardzo od ludzi…

Po lekturze książki Simony Kossak* pt. Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt, skłonna jestem zmienić zdanie odnośnie organizacji naturalnych i sztucznych. Okazuje się, że można znaleźć argumenty przemawiające za tym, że zwierzęta potrafią działać w sposób rozmyślny – współpracują, myślą, przewidują, działają świadomie, ale też „kombinują” – kłamią, oszukują, robią sobie na złość, a nawet zabijają dla przyjemności (nie wyłącznie, by zaspokoić głód). Potrafią także współczuć, pomagają sobie bezinteresownie i są altruistyczne, a postawy takie odnoszą się nie tylko do przedstawicieli własnego gatunku. Oto kilka najciekawszych (moim zdaniem) przykładów „rozmyślnych” zachowań zwierząt. Wszystkie pochodzą ze wspomnianej wyżej publikacji:

  1. Zaobserwowano kiedyś, jak afrykańskie słonie próbowały pomóc dziecku obcego gatunku – małemu nosorożcowi, który ugrzązł w błocie i mimo prób pomocy ze strony matki nosorożca, nie udało się go wydobyć. Słonie pomogły młodemu zwierzęciu wydostać się ze śmiertelnej pułapki.
  2. Zwierzęta starają się wzajemnie pocieszać w chwilach smutku i rozpaczy. Odnosi się to nie tylko do przedstawicieli danego gatunku. Na przykład oswojonego szympansa (który nazywał się Nim Chimsky), nauczono posługiwać się językiem migowym. Potrafił on rozpoznawać i rozumieć wiele słów, w tym słowo „przykro”. Używał go za każdym razem, kiedy jego opiekunka była zmartwiona, smutna i kiedy słyszał podniesione głosy ludzi. Nim podchodził wtedy do człowieka, a głaszcząc i tuląc go zawsze pokazywał tabliczkę z napisem „przykro”.
  3. Niektóre zwierzęta są tak na wzajem przywiązane, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Takich przykładów jest wiele, ale pragnę tu przywołać dzikie gęsi, które są niebywale inteligentne i jednocześnie – bardzo uczuciowe. Łączą się w pary na całe życie, a ich „małżeństwa” cechuje tak duże wzajemne przywiązanie, że ptaki niemal cały czas muszą pozostawać w kontakcie – jeżeli jeden odpływa gdzieś daleko, gęganiem komunikuje drugiemu, gdzie jest. Bardzo często, podczas jesiennych przelotów gęsi, myśliwi urządzają polowania. Zdarza się zatem, że ginie jedna gęś z pary. Wówczas klucz rozprasza się, a po chwili partner/ka zastrzelonego ptaka odłącza się od grupy, ląduje nawet u stóp myśliwego i rozdzierająco płacze nad zwłokami swojego „małżonka”.
  4. Wiadomo, że zwierzęta współpracują ze sobą, a przykład dwóch wydr pokazuje, że można (a nawet należy) współpracować także wtedy, kiedy się nie lubimy. Dwie samiczki bobrów nie lubiły się, kłóciły się o jedzenie, gniewnie popiskiwały na siebie i unikały swego towarzystwa. Kiedy jednak musiały zbudować tamę, zaczęły ze sobą współpracować, bo zbudować tamę w pojedynkę jest trudno. Po tym, jak ukończyły budowę tamy, nastąpił przełom, nie tylko zaczęły współpracować, ale i polubiły się, dzieliły się jedzeniem, jadły z jednej miski, zaczęły odzywać się do siebie „pieszczotliwie”, czyściły sobie nawzajem futerka. Okazało się, że dobrze wykonana praca to nie tylko źródło radości, ale i przyjaźni.
  5. Zwierzęta doskonale potrafią się bawić. Pewnego razu ktoś zauważył, że kopuła pokrywająca cerkiew na Kremlu jest bardzo porysowana, a dokładniej – jej złote listeczki. Zastanawiano się czy to wina wiatru, czy piasku. Okazało się, że „sprawcami” wandalizmu są kawki, które bawiły się zjeżdżając po złotej, śliskiej kopule, hamując w razie potrzeby pazurkami. Każdego dnia przybywało amatorek takiej zabawy. Właśnie dlatego kopuła była tak porysowana.
  6. Simona Kossak przez wiele lat hodowała oswojonego kruka. Jedna z jego zabaw z ludźmi polegała na tym, że zrywał kwiat – koniecznie taki, na którym ludziom bardzo zależało, np. świeżo posadzoną roślinkę. Potem, trochę kulejąc (a naprawdę – udając, że kuleje) odchodził na bok. Gdy nikt go nie gonił, kładł się na plecach, a na wyciągniętych pazurkach wystawiał zerwany kwiat, potem brał go w dziób albo przekładał go z jednej łapki do drugiej dodatkowo kręcił głową, by sprawdzić czy nikt do niego nie podchodzi. Jeżeli pojawił się człowiek chcący odebrać mu roślinkę, ten błyskawicznie wstawał i uciekał.
  7. Wspomniany wyżej kruk był znany w Białowieży z tego, że uwielbiał dokuczać nie tylko innym zwierzętom, ale i ludziom. Szczególnie upodobał sobie ludzi jadących na rowerze. Mianowicie – znienacka, bardzo szybko, wrzeszcząc wniebogłosy – lądował na głowie niczego nie spodziewającego się rowerzysty, który tracił równowagę i przewracał się. Kruk uwielbiał wtedy siadać jak najbliżej koła rowerowego i obserwować jak szybo się obracało, ciesząc się przy tym niesamowicie. Jedną z jego zabaw było też pastwienie się nad kurami, które dawały się mu nabierać za każdym razem, co czasem kończyło się dla nich tragicznie. Otóż jedna z jego okrutnych zabaw polegała na tym, że brał coś smacznego, kładł na trawie, cofał się i czekał, aż podejdzie któraś kura. Pozwalał jej podejść bardzo blisko, a potem atakował. Wbijał w kurę szpony i uderzał dziobem. Kiedy to nie działało (bo kury nauczyły się z czasem, że nie powinny podchodzić), kruk zmodyfikował zabawę. Zostawiał smakołyk, a sam kładł się na plecach i udawał martwego. Potrafił leżeć tak długo, aż kury zdecydowały się jednak podejść. Kruk przystępował wtedy do ataku, który często kończył się dla kur fatalnie.

To tylko niektóre przykłady czasami bardzo rozmyślnych zachowań zwierząt, których opisy można znaleźć w publikacji S. Kossak.

Zachęcam do lektury!

T.P.

* Jeżeli ktoś się zastanawia czy chodzi o TYCH KOSSAKÓW – wyjaśniam – TAK, TO CHODZI O TYCH KOSSAKÓW. Simona była prawnuczką Juliusza Kossaka, wnuczką Wojciecha Kossaka i córką Jerzego Kossaka. Była biologiem, leśnikiem i profesorem nauk leśnych. Znana była z bezkompromisowych poglądów i działań na rzecz ochrony przyrody, zwłaszcza Puszczy Białowieskiej – źródło: S. Kossak, Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt, Wyd. Marginesy, Warszawa 2019.

Zachęcam do obejrzenia zdjęć „podopiecznych” Autorki cytowanej książki, zamieszczonych na następujących stronach internetowych:

goryl_i_laska.jpg

fot. Pixabay

Powrót do listy aktualności

Nasze serwisy używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Więcej informacji odnośnie plików cookies.

Akceptuję